Padło na Ostrego Boczka. Skład prosty jak budowa cepa - makaron, sos pomidorowy, boczek, cebula, chilli. Dodatkowo można sobie wybrać makaron penne albo spaghetti. Penne jest moim absolutnym ulubieńcem jeśli chodzi o makarony, ale akurat wtedy chciało mi się trochę uciaprać więc padło na spaghetti. 7,5zł. Na szamę czekałem z 7 minut więc całkiem nieźle. Pierwsze co się rzuca w oczy rozmiar dania w porównaniu do cenki. O ile makaron jest makaronem i nic imponującego w nim raczej znaleźć nie można, to ilość sosu mnie bardzo miło zaskoczyła. Było go łagodnie mówiąc nie najmniej. A co najlepsze, w samym sosie było opór dużo mięska. Najs. Dowaliłem jeszcze świeżo mielonego pieprzu i biorę się do roboty bo samo się nie zje. Makaron poprawny - spoko kolor, nie był rozgotowany, nie był zimny, nie sklejał się. Sos mi też fest smakował. Sam pomidor nie był w nim może jakoś szczególnie wyczuwalny (chociaż z kolorem zdecydowanie zrobił robotę), za to boczek i chilli już tak. Tak jak pisałem, mięcha było naprawdę dużo, a chilli tyle ile powinno - zdecydowanie dało się je wyczuć, ale gęby mi nie poparzyło.
Fest się najadłem. Ledwo zmieściłem całą porcję, a gołąbkiem nie jestem. Generalnie wizyta bardzo udana. Ostremu Boczkowi w Baronie daję mocną szkolną pionę. Na pewno zawitam tam jeszcze nie jeden raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz