Jedną z głównych funkcji centrum miasta jest funkcja handlowa. Już od średniowiecza, handel odbywał się na centralnym placu miasta, czyli rynku. Również w Katowicach, czasu swego, na rynku rozkładały się stragany. Oczywiście, aktualne czasy (na całe szczęście) nie pozwoliłyby na podjechanie samochem na rynek i sprzedaż z bagażnika jak na straganie, ale możnaby to załatwić w bardziej cywilizowany sposób. W każdym razie, centrum handlowym miasta od zawsze był rynek i odchodzące od niego ulice handlowe. Mamy rok 1993 i w Polsce zaczynają się pojawiać pierwsze galerie handlowe. Na początku nieśmiało, na obrzeżach miast, jako hipermarket z paroma punktami handlowymi. Im bliżej dnia dzisiejszego, tym były one większe, z większą ilością usług i punktów handlowych, jak i coraz bardziej bezpardonowo i brutalnie wkomponowywane w miejską tkankę. Ich zadaniem, miało być sprowadzenie ludzi do centrów miast, poprzez ofertę handlową. Stało się zupełnie na odwrót. Tu pojawia się absurd. Galerie zamiast tchnąć życie w centra miast, wyssały je z nich kompletnie. Oczywiście, nie tu co podawać za przykłady Wrocławia czy Krakowa, które są miastami turystycznymi, gdzie ludzie na rynku będą zawsze, pomimo blisko umiejscowionych galerii handlowych. Sytuacja jednak jest odczuwalna w Katowicach. Ludzie wszystkie swoje sprawy załatwiają w SCC czy innych centrach handlowych. W SCC można kupić praktycznie wszystko, iść do dentysty, fryzjera, księgarni, kina, na kręgle, siłownie, do restauracji. Galeria handlowa nie jest narzędziem przy tworzeniu centrum miasta, tylko jego substytutem. Ludzie narzekają, że cetrum Katowic jest brzydkie. Wystarczy jednak przez moment logicznie pomyśleć: zostawiając pieniądze w sklepie na 3-go Maja, najemca będzie miał na czynsz dla właściciela kamienicy (którym zazwyczaj jest miasto), a ten może te pieniądze przeznaczyć na remont chociażby elewacji. W centrach handlowych, 100% przychodów z najmu idzie do kieszeni prywatnego właściciela, którego miasto w ogóle nie interesuje. Kolejną kwestią jest estetyka samych budynków. Czasami odnoszę wrażenie, że jedynym kryterium jakim kierują się projektanci galerii handlowych jest kicz. Ogromne i ciężkie molochy, obłożone wielokolorowymi elementami elewacji, wyglądającymi jak z plastiku. Tragedia. Są oczywiście wyjątki od tej reguły, ale zdarzają się bardzo rzadko (moim zdaniem, w Polsce są to jedynie łódzka manufaktura i poznański stary browar). Kolejną drażliwą sprawą jest sama lokalizacja. Po co budować kolejną paskudę, skoro w Katowicach 70% kamienic w centrum jest pustych? Zaadoptowane w całości na handel służyłyby nie tylko inwestorowi ale i miastu. W lokalach na parterze, możnaby otworzyć kawiarenki z restauracjami i centrum zaczęłoby żyć. Na załączonym zdjęciu widać, że centrum handlowe SCC, zajmuje taką samą powierzchnię, co piękne, południowe centrum Katowic. To właśnie tam powinien kwitnąć handel. Ostatnia kwestia jest już raczej osobista, ale czy naturalnym jest przebywanie w miejscu, gdzie nawet nie wie się, jaka jest pogoda i godzina?
Mam szczerą nadzieję, że może chociaż jedna osoba, po przeczytaniu tego artykułu, zastanowi się następnym razem, gdzie będzie robić zakupy. Drogi konsumencie, jeśli omijasz centrum miasta, twierdząc, że jest brzydkie i za świątynię konsumpcji uważasz Silesię, to wiedz, że również i ty przyczyniasz się do tego, że to centrum dłużej takie pozostanie. Droga matko, nie sądzisz, że twoje 4-ro letnie dziecko, będzie się lepiej bawiło w parku, niż na korytarzach galerii? Drogi mężu, twoja żona nie ucieszyłaby się bardziej z zakupów, połączonych ze spacerem po mieście, gdzie po drodze możesz jej kupić kwiatka, czy wziąć do restauracji, a nie fast-fooda? I ty drogi romantyku, na pewno zwiększysz swoje szanse na podryw, zabierając dziewczynę na wycieczkę dookoła 3 Stawów (tych prawdziwych, a nie centrum handlowego), a nie placu tropikalnego w Silesii, którego z tą strefą klimatyczną, łączy jedynie nazwa.
masz rację, ale uważam, że w tym przypadku pierwszy ruch należy do władz miasta (czyt.zagospodarowanie kamienic, przestrzeni ogólnie), poza tym plus galerii(dla mnie)jest taki, że można się ładnie ubrać, (przykładowo założyć buty na obcasie) i odciąć się od śmierdzących ludzi, rozkopanych chodników, wszechobecnego brudu, chwilowo rajd po sklepach na 3 maja to w moim odczuciu rajd Dakar, czyli:przedzieranie się przez meneli ciasnymi 'ocharanymi' uliczkami właściwie tylko po to by szybciutko skręcić na ul.Stawową bądź dworzec, ach no i legendarni roznosiciele ulotek, którzy chyba chcą mi nimi poderżnąć gardło, zdecydowanie to nie miejsce na romantyczne przechadzki bądź cokolwiek innego to na ten moment tor przeszkód, a poruszanie się po centrum miasta to często tylko docieranie z jednego punktu do drugiego, często na wstrzymanym oddechu.. moje małe marzenie co do Katowic-niech znikną zbędne reklamy,ulotki itp. to by był dobry wstęp do zmian\\
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu porównujesz ulicę która jest w środku remontu, do największej galerii handlowej w Katowicach. 3-go maja zostanie oddana do użytku jako deptak w 3-cim kwartale tego roku. Będą szersze chodniki, zieleń, więcej przestrzeni miejskiej, ławki. W butach na obcasie śmiało możesz sobie pochodzić po Staromiejskiej, Dyrekcyjnej i innych ulicach, gdzie nie ma remontu. Co do pierwszego ruchu ze strony władz miasta w 100% sie zgadzam. Tyle, że po otwarciu Galerii Katowickiej i nowego Supersamu po drugiej stronie Stawowej, dobrze będzie jak na 3-go Maja pozostanie życie, a co dopiero mówić o opuszczonych kamienicach. A co do reklam na katowickich ulicach, to podziewaj(cie) się artykułu już niedługo, razem ze zdjęciami stanu aktualnego i stanu jaki powinien być.
OdpowiedzUsuń