Budowa biurowca rozpoczęła się w 1998 roku. Przed budową, znajdował się tutaj skwer z małym parkiem dla mieszkańców Superjednostki, który został im po prostu odebrany. Mieszkańcy mrówkowca oprotestowali budowę. 5 lat później marzyli, aby budynek powstał do końca. Budynek nazwano KCB - Katowickie Centrum Biznesu. Inwestorem była spółka joint-venture o takiej samej nazwie, powołana wspólnie przez firmę IAEG z Austrii i miasto Katowice. Po krótce - miasto dało działkę, budową miał się zająć partner. Prace szły na tyle opornie, że w połowie 2001 roku przerwano je na dobre. Szacuje się, że gmach został ukończony w 30-40%. Sąd ogłosił upadłość spółki KCB, a główny wykonawca, firma Strabag (ta sama która wybudowała nam dworzec PKP i buduje Galerię Katowicką) pozwał spółkę domagając się zaległych 34mln złotych. Przez kolejne 14 lat losy budynku toczyły się jedynie na papierze, a sam popadał w obskurną ruinę. W 2006 roku budynek kupił nie kto inny jak sam Strabag. Były plany dokończenia budynku ale uznano za bardziej racjonalne odzyskanie zaległych nadal pieniędzy, wiec rok później budynek zostaje sprzedany irlandzkiej spółce Eurocape P.I.A. Mamy rok 2007, boom inwestycyjny nawiedza Katowice (i całą Polskę). Spółka z Irlandii chce w miejscu KCB postawić 26-cio kondygnacyjny wieżowiec (z hotelem i apartamentami w środku). Szkło, aluminium, piękne detale, jakość. Wszystko z rozmachem. Wszystko na papierze. Mijają kolejne 2 lata. Na budowie hula wiatr (już razem z bezdomnymi i narkomanami) ale Eurocape nadal podtrzymuje, że wybuduje w tym miejscu nowy budynek. Raczy wszystkich nowymi wizualizacjami wieżowca (a dokładniej już nawet dwóch). Nie raczy za to poinformować, dlaczego ze szkieletem nic sie nie dzieje aż do 2011 roku. W owym roku działkę wraz z budynkiem kupuje Maciej Jaglarz, właściciel m.in. katowickiego Separatora. Do końca 2011 buduje jedynie parking obok szkieletu. Zazwyczaj takie posunięcie wywowuje negatywne poruszenie w środowisku ale tutaj jest inaczej. Wszyscy interesujący się inwestycją są tak zniechęceni perypetiami budynku, że budowa parkingu przechodzi wręcz płazem. Nikt już nawet nie wierzy, że w końcu coś może ruszyć z tą paskudą w środku miasta. A jednak. Ku niedowierzaniu wielu (w tym i mojemu), w 2012 roku na budowie pojawiają się robotnicy ze sprzętem. Do końca roku budynek jest prawie całkowicie ukończony. Został zbudowany na dawnym stojącym szkielecie, jedynie z minimalnymi zmianami projektu. Budynek jest w 100% biurowcem. Sam projekt jest dość lekki, użyte materiały są dobrej jakości i co ciekawe z zewnątrz oszklenie jest koloru zielonego. Kojarzy mi się to z biurowcami lat 70., aczkolwiek w połączeniu z jasnobeżową elewacją wygląda to przyzwoicie. Jest to po prostu dobry biurowiec.
Po 15-stu latach perypetii na papierze i wręcz wrośnięcia na stałe w tkankę miejską Katowic, biurowiec przy ul. Chorzowskiej 6 w końcu odzyskał swój blask. Długo czekał ale było warto. Biurowiec prezentuje się świetnie z poziomu DTŚ-ki i nie odstrasza przejezdnych jak to miał w zwyczaju. Aktualny właściciel nadał nową, a raczej zmodyfikował starą nazwę. NKCB - Nowe Katowickie Centrum Biznesu. W końcu ta nazwa zyskała budynek na jaki zasługuje.
PS. W tej kategorii będę zamieszczał budynki które kiedyś były ruiną ale zostały odnowione. Kolejną kategorią która wkrótce zawita na blogu będą 'Katowice zapomniane' w których sytuacja z pierwszego zdania będzie odwrotna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz